Carnavalowe parasolki - Plac po Farze

"Na zielonym skwerze gwiazdy przeświecają przez gotyckie żebra kościoła z powietrza " tak o tym miejscu pisał poeta Józef Czechowicz - lubelski Plac po Farze to miejsce dla mieszkańców miasta niezwykłe i magiczne.  Zakochani często wybierają to miejsce na pierwszą randkę i potem często tu wracają, by przechadzać się wśród odbudowanych fundamentów jednego z najstarszych kościołów Lublina lub siedzieć na murku otaczającym dawną farę i spoglądać na rysujący się w oddali zamek. Mimo bliskości licznych pubów i rzeszy odwiedzających jest tu jakoś tak romantycznie, spokojnie, nastrojowo. W tym miejscu można się zapomnieć, zatracić i jak twierdzą niektórzy usłyszeć trzepot skrzydeł anioła, bo to miejsce ma duszę.  

Podczas Carnavalu Sztukmistrzów, na który Was ostatnio zapraszałam dodatkowej magii  temu miejscu dodały rozwieszone nad dawną farą białe parasolki, śmiem twierdzić, że to one skradły show magikom, kuglarzom i artystom ulicznym. Plac po Farze był w ciągu ostatniego weekendu najchętniej odwiedzanym miejscem zarówno przez mieszkańców miasta jak i turystów, a na instagramie pojawiły się setki zdjęć parasolek ;)

Baby it's hot outside


Kiedy temperatura przekracza 35 stopni zwykły spacer staje się wyczynem. Nie zastanawiam się wtedy zbyt długo co na siebie założyć, bo wybór jest mocno ograniczony: szorty i top, zwiewna sukienka, lniane spodnie... Ta sukienka to najcieńsza i najbardziej przewiewna rzecz w mojej szafie. Jest zwykła do granic możliwości i mnie się niemiłosiernie. Jej największą ozdobą i atutem są szydełkowe plecy, które sprawiły, że chciałam ją mieć. Z zakamarków szafy wydobyłam koturny żeby dodać sobie trochę wzrostu; jako że spacer trochę się przedłużył przeklinałam w myślach ten pomysł co kilka kroków - na długie spacery w upale płaskie obuwie byłoby jednak lepsze. Z torbą O bag prawie się nie rozstaję, to mój hit lata.  


Maxi dress

Dawno mnie tu nie było. Liczne obowiązki sprawiły, że nie miałam ani siły, ani ochoty robić zdjęć. Teraz to szalone tempo trochę zwolniło, więc wracam do Was z nowymi zdjęciami :) 

W roli głównej długa, dopasowana sukienka. Od dawna mi się taka marzyła, ale te, które mierzyłam zawsze miały jakieś wady: a to były za długie, a to za szerokie w jednym, a za wąskie w drugim miejscu. Tę kupiłam w butiku Sistu  - została dopasowana do mojej figury i wzrostu dzięki czemu czuję się w niej bardzo komfortowo. Dodatki proste i typowo wakacyjne: trampki, gumowa torba i biały zegarek. 

Jak mijają Wam letnie dni? Odpoczywacie, czy pracujecie? 

sukienka i trampki